czwartek, 4 kwietnia 2013

Pies wraca z adopcji...

Pracując w fundacji regularnie spotykamy sie z tym ze pies wraca z adocji lub jest właścicielom odbierany, zawsze zastanawam sie dlaczego do tego doszło, tyle uwagi przykładamy do weryfikacji: ankieta, wizyta, umowa... a jednak czasem dzieje się coś i pis trafia gdzieś gdzie nie powinien, a potem psia tragedia :(
O ile jestem w stanie zrozumiec że ludzie oddaja psa bo ugryzł i sie boją o tyle zupełnie nie mogę rozumieć sytucji jaka zdarzyła się ostatnio. W najbliższych dniach pod opiekę AM wróci przesympatyczny pies o imieniu Bajer trafił do adopcji w 2011 roku, poczatkowo byliśmy wstałym kontakcie z włascicielką, z czasem kontakty staja się mniej intensywne bo nie mozna ciągle siedziec ludzioim na głowie... natomiast kontakt co mniej wiecej 2 miesiace był i wszystko było OK. W domu jest małe dziecko, pies bez problemu się z maluchem dogadał, linienie i długie spacery odla wlaścicieli sama przyjemność itd. z tu nagl przed świętami ielkanocnymi teefon ze pies ma ciaga biegunę, mąż powiedzial ze wiecej po psie sprzatac nie będzie itd... na pytanie czy to oznacza ze chca psa oddać pada odpowiedź NIE, ale za poł godziny dzwoni teefon i sa zdecydowani psa oddac :/ oczywiscie niktgo nie zawiezie do hotelu, a czy zwróci koszty transportu to się okaże, ae generalnie lipa.
Drążąc temat biegunek dopytujemy czy pies reguanie odrobaczany: tak bo w domu małe dziecko wiec odrobaczene co 3 mies.
co pies jada: Pedigree... :/ napewno nie jest to karma którą polecamy, poczatkowo był karmiony Purina Pro Plan... dlaczego taka zmiana? brak odpowiedzi
czy pies miał robione badania: nie bo weterynarz stwierdzil ze nie trzeba, on tak ma a oni nie zamierzaja w psa pakowac kasy... wet zaproponowal karme dla psów z chorym przewodem pokarmowym (w cenie 300 PLN za worek) wiec ludzie sie wycofali.
nasuwa sie mnóstwo pytań

1. dlaczego wet nie chce zdiagnozowac psa za to wciska karme dla niego
2. daczego ludzie nie chca sprawdzic dlaczego pies ma problemy
noi przede wszystkim CZY ONI SIĘ NIe ZŻYwAJĄ  PSEM?  CZY NIE MYSLA O SWOIM DZIECKU I RELACACH Z PSEM?
KOSZMAR ZA KTÓRY ZAPŁACI PIES, SWOIM  PRZYWIĄANIEM I MŁOŚCIĄ, ONI SOBIE JAKOŚ TO WYTŁUMACZĄ B USPOKOIC SWOJE SUMIENIE AON BEDZIE CIERPIAŁ :(

środa, 20 marca 2013

Psy terroryści

Jako użytkownik FORUM RASY ALASKAN MALAMUTE oraz FB regularnie czytam posty ludzi którzy piszą tak: mój pies jest dominujący, ciągle mnie próbuje, chce być alfą w naszym domu... itd. Gdybym nie znała psów i tylko czytała te wątki to mogłabym odnieść wrażenie że PSY CHCĄ PRZEJĄĆ WŁADZĘ NAD ŚWIATEM!!! Na szczęście wiem, że tak nie jest, nasuwa się więc pytanie dlaczego ludzie w taki zły sposób patrzą na swoje psy, dlaczego piszą o nich jak o terrorystach, dlaczego z jednej strony kochają a z drugiej potrafią być wręcz brutalni...

Wymienię zachowania, które najczęściej przypisywane są psom które "walczą o pozycję w stadzie" (ofkors ja wiem że ludzka rodzina i pies to nie stado- dlaczego? bo definicja stada mówi że stado tworzą osobnicy tego samego gatunku)
1. warczenie przy misce
2. wchodzenie na kanapę
3. załatwianie się w domu
4. ciągnięcie na smyczy
5. przepychanie się w drzwiach

Właściciele psów często szukają drogi szkolenia która będzie najłatwiejsza do zrozumienia dla psa i tu zbliżamy się do sedna, bo właśnie tutaj pojawia się hierarchia stada i dominacja- chcąc dobrze, ludzie tylko utrudniają nie patrzą na to co oczywiste, ale kombinują... Teorie dominacji opisał w 1990 roku John Fischer  w książce Okiem Psa, w tamtym czasie gdy psy szkoliło się za pomocą"bata" była to rewolucyjna książka, wprowadzała "milion" sposobów by w mniej agresywny sposób wyszkolić psa. Autor założył w niej że psy w ludzkiej rodzinie zachowują się jak wilki w stadzie, ale badania dotyczące wilków w tamtych czasach były niedoskonałe. Przeprowadzane na sztucznie stworzonych stadach gdzie osobniki faktycznie musiały jakoś ustalić porządek, a w stadach naturalnych tego nie ma, wilki nie walczą o to kto będzie "szefem" gdyż stada to zazwyczaj grupy rodzinne gdzie liderem jest ojciec grupy a reszta to: rozmnażająca się samica i szczenięta oraz młodzież. Warto poszukać w internecie nazwiska dr L. David Mech to właśnie on po raz pierwszy w latach 70tych opisał wilcze stado i użył pojęcia SAMIEC ALFA.
Niesamowite w teorii dominacji jest to że John Fischer który ją opisał wycofał się z niej, a ludzie na całym świecie cały czas chłoną ją i stosują, nasuwa się pytanie dlaczego?  
Możliwe że to dlatego że my jako gatunek jesteśmy przyzwyczajeni do hierarchii- zaczyna się jak u wilków w rodzinie, ale potem każdy z nas trafia najpierw do szkoły potem do pracy, więc łatwiej nam się odnaleźć ale nie naszemu psu... dlatego nieświadomie chcąc stosować "naturalne metody" antopomorfizujemy psa.
Do tego dorośli ludzie stale rozważają "co ktoś miał na myśli?" itp. Dorośli nie działają instynktownie dlatego nie widzą tego co jest, bo widzą to przez pryzmat swoich doświadczeń w kontaktach z ludźmi, inaczej jest z małymi dziećmi. Maluchy są szczere i działają instynktownie ale to niestety szybko mija gdy trafiają do większej społeczności.
Potem gdy:
- pies warczy przy misce to nie BRONI SWOJEGO JEDZENIA tylko jest dominujący i pokazuje kto tu rządzi
- wchodzi na kanapę to nie CHCE BYĆ TAM GDZIE MY tylko jest dominujący
- załatwia się w domu to nie dlatego że NIE WYTRZYMAŁ ZE STRESU, ŹLE SIĘ CZUJE etc. tylko jest dominujący i znaczy sój teren
- ciągnie na smyczy nie dlatego że PIES JEST TAK "STWORZONY" ŻE PORUSZA SIĘ DWUKROTNIE SZYBCIEJ OD CZŁOWIEKA tylko jest dominujący
- przepycha się w drzwiach nie dlatego że BARDZO CHCE IŚĆ NA SPACER- JAK NAJSZYBCIEJ ale jest dominujący...

i tak można długo, apeluję patrzmy na to co widzą nasze oczy.  Jedyny sposób w jaki pies może nam pokazać że się czegoś boi lub że coś go niepokoi to mowa ciała- która często jest niezauważana lub głos czyli warczenie- pies który warczy nie musi być agresywny on pokazuje że coś go niepokoi, przestrasza- bądźmy wyrozumiali i dla naszego i psiego dobra reagujmy pozytywnie na takie sygnały, ale nie ignorujmy ich one są dla nas sygnałem że powinniśmy pracować z psem  :)

a na koniec mały terrorysta :) to mały BUBAK jeden ze szczeniaków które znalazłam wraz z koleżanką a które opiszę innym razem.

 

sobota, 16 marca 2013

Internetowy ból istnienia

Jestem użytkowniczką kilku for internetowych w tym jednego o mojej ukochanej rasie Alaskan Malamute. Boli mnie to jak cholera ze jak napisze coś mądrego na forum to zawsze pojawi się ktoś kto nie potrafiąc odpowiednio uargumentować swoich twierdzeń komentuje i podważa to co ja w pocie czoła z wypiekami na twarzy pisałam po to by ktoś  tego skorzystał i tak moja praca zostaje zniweczona. Moja koleżanka Olg powiedziala ze lepiej publikować na swoich prywatnych stronach i blogach, przeczyta tylko ten kogo to interesuje, a zakrzyczeć w moim świecie mnie nikt nie zakrzyczy. Czasem forum mocno podnosi mi ciśnienie i mobilizuje do myślenia nad rozwiązaniem więc może z tego publikowania myśli wyniknąć coś ciekawego. Póki co na początek mam kilka tematów które mocno mnie poruszają:

1. dominacja i stado- dlaczego ludzie są ignorantami i nie przeczytają definicji słowa zanim go użyją
2. praca społeczna, wolontariat- dlaczego zza klawiatury łatwo jest oceniać i oskarżać innych?
3. procedury adopcyjne Fundacji Adopcje Malamutów- konieczność dyktowana odpowiedzialnością czy wymysł bandy rozkapryszonych bab
4. Psy terroryści- dlaczego i po co ludzie utrudniają życie sobie i swoim psom przez przypisywanie im ludzkich lub pseudo wilczych zachowań.
5. Czy niektóre rasy przyciągają specyficzny typ osób?
6. Moje i Magdy szczenięce znalezisko- od początku do końca.

Póki co tle założę się że lista się nieco zmieni tematy nie będą się ukazywać ani regularnie ani w określonej kolejności ale czuję że ich umieszczenie tutaj jest koniecznością bez której straciłabym ostatnie chęci do pracy dla malamutów

poniedziałek, 27 sierpnia 2012

powrót po latach

teraz to naprawdę sto lat nie pisałam, wydarzyło się mnóstwo rzeczy
Negro w końcu zamieszkał u mnie
mam nowych podopiecznych w w fundacji
Komiego, Demona, Marcela, cudną Ninkę i najprawdopodobniej Amber hmmm chyba o kimś zapomniałam

Co do moich psów to Zuna mimo iż coraz starsza ma się świetnie, apetyt jak zawsze dopisuje chęć na spacery ma zawsze i wszędzie, polubiła pływanie odkąd w naszej nowej stajni jest wielki ale płytki staw, ona jest jak wino im starsza tym lepsza :D
Alice to malamuci diaboł, w głowie kakaowa masa a spojrzenie od razu zdradza że jedyne o czym myśli to psoty, kradzież jedzenia i zabawa... Negro i Zuna mają jej dosyć.

Były też bardzo przykre wydarzenia, śmierć mojego kota Misia, konieczność uśpienia fundacyjnego Dino (do końca byłam przy nim) no i ostatnio nagłe odejście Axla niby nie był moim psem ale kochałam go jak swojego, jego śmierć sprawiła że częściej myślę o odejściu Zuny i o dbaniu o jej formę i dobre samopoczucie. Dlaczego psy żyją tak krótko?

Mam tez chwilowo podopiecznego który odmienił moje postrzegania małych ras, jest to piesek w typie pekińczyka ma na imię Kriters (sama wymyśliłam patrząc na jego piękny zgryz) o nim napisze następnym razem :)

a teraz kilka fotek Zuny, w końcu to jej przestrzeń w necie, zdjęcia autorstwa Dominiki Frej




 

wtorek, 1 lutego 2011

pracowity adopcyjny weekend

no tak to właśnie, dość długo nie pisałam, ale nie obijałam się w tym czasie... skończyły się warsztaty z kształtowania w DOGadajcie Się! podsumowujące spotkanie w formie zbiorowego spaceru 12.02.2011 :) ale my planujemy wziąć udział w kolejnych, tym razem z Alice- niech głupolek też ma coś z życia :) a Zuna w tym czasie może odkryje że rozstanie ze mną i Alice na raz nie skutkuje śmiercią...

no ale wracając do weekendu to był pracowity gdyż mieliśmy z Wojtkiem wyprawę do Wrocławia, do Pauliny zawieźliśmy glistowatą Aykę, a stamtąd przywieźliśmy mega agresywnego Elma- od nas pojechał dalej do Grety  pod Białystok w celu resocjalizacji :) w niedzielę natomiast transportowałam Negrusia- no ten chłopak to mi siedzi na sercu bardzo mocno.

Ayka i Negro zostali do fundacji zgłoszeni jako pieski od miesiąca mieszkające pod choinką na rynku w Warce, jacyś chłopcy zbudowali im mieszkanko z kartonów i regularnie ich dokarmiali, po za tym nikt się nimi nie interesował!!! Dopiero Sylwia i Robert którzy byli w Warce przejazdem obfotografowali nam psiaki i przesłali fotki... Ayka zdecydowanie w typie malamuta, natomiast Negro zdecydowanie w typie pufy :) Z obawy że Aykę zgarnie jakiś pseudo, Sylwia i Robert zawieźli ją do hotelu w Konstancina, no ale nie mogliśmy zostawić samego nieśmiałego czarnuszka...  ogłosiliśmy że szukamy domu tymczasowego, zgłosiła się osoba która prowadzi hotel również w Konstancinie i powiedziała, że przechowa chłopczyka od czwartku do poniedziałku... ufff spadła nam z nieba, bo w piątek wyjeżdżaliśmy  do Wrocławia- odwieźć Ayke na DT. Ayka nie sprawiała nam w ogóle problemów w transporcie i obyciu, taka plastelinka :) z powrotem zabieraliśmy Elmika, no ten miał sprawiać problemy, nawet zaopatrzyłam go w kaganiec- okazało się że za duży... W sobotę wróciliśmy wieczorem, Elmik pojechał w dalszą drogę, a my posiedzieliśmy z naszymi psiakami  i spać. Z rana okazało się, że znalazł się DT dla Negrusia- więc pojechałam po niego do Konstancina i zabrałam najpierw do weterynarza (zaszczepiliśmy się i pobraliśmy krew) został oceniony na 10 lat, potem do Ani i Pawła którzy obiecali sie nim zaopiekować.
Negro źle zniósł zmiany które w tak krótkim czasie nastąpiły w jego życiu, poskutkowało wstrzymaniem załatwiania potrzeb fizjologicznych :(  szczęśliwie już jest nieco lepiej- musi się chłopaczek przyzwyczaić :)

a oto i bohaterowie weekendu:

Ayka
Negro
Elmo
a dzisiaj z Zuna byłyśmy na długaśnym spacerze, który być może zaowocuje regularnymi spotkaniami z młodym malamucim kawalerem Neferem- kto wie może stanie się on kumplem Alisi :)

poniedziałek, 10 stycznia 2011

cudowny dzień 09.01.2011 :)

dzień ten na długo zostanie w mojej pamięci i to nie ze względu na WOŚP, chociaż ich tez popieram!

ten dzień okazał się być dla mnie wyjątkowym gdyż, Szarik mój ukochany fundacyjny podopieczny ze schroniska w Milanówku- nie najmłodszy i nie najzdrowszy piesek pojechał do nowego domku!!!!!
Serce mi rośnie! lepszego początku adopcyjnego roku nie mogłam sobie wyśnić, nawet zapomniałam o tym że ostatnio ciągle jestem chora...



Szarusiu niech Ci się wiedzie!!! Tak długo czekałeś na domek i trafiłeś wspaniale :)

a jako iż humorek mi dopisywał to i z Zuną poćwiczyłam, tym razem skupiamy się na kształtowaniu podawania przedmiotu, bo to szło nam naprawdę ciężko, gdyby nie backchaining to nie dałabym rady pokazać Zunie że to o ten przedmiot właśnie chodzi, jak już skojarzyła, że to właśnie TO, to zaczęła kombinować :) a teraz to już śmigamy!!!  zostało ukształtowanie podawaia do ręki i podstawienie komendy - bułka z masłem, dla grubasa nie ma rzeczy niemożliwych- no może po za schudnięciem ;-P



no Ciotki i Wujki a teraz proszę napisać coś miłego o Grubasku  ;-)

poniedziałek, 3 stycznia 2011

Mój dzień na 120%

zaraz się załamię, zeżarło mi całego wielkiego posta!!! no to skróce go chyba :-)

dzień na 120% pracy o dziwo niedziela! czyli małe co nieco w domu, ogłoszeia dla nowych nabytków fundacji Adopcje Malamutów, spacer z Alice, spacer z Zuną, dopieszczanie i lonżowanie Czambusia, wieczorny browarek w Werandzie :)

skupię sie na spacerach, bo to blog dot. moich malamutów

spacery dzielimy gdyż o ile na wspólnym spacerze Zuna jest OK, o tyle Alisia jest nie do opanowania i nikt nie chce z nią wychodzić... 

spacer Alisi, podzielony na trzy etapy:
1. wracanie na komende i pilnowanie się przewodnika (linka 20m i szelki)
2. chodzenie na luźnej smyczy (obroża i smycz)
3. komenda SIAD i ZOSTAŃ pod monopolem ;-)

Początkowo było ciężko, ostatnio Ali w zasadzie nie wychodziła na spacery (wstyd!), bo ślisko i niebezpiecznie, a ona naprawde ma powera... była tak rozemocjonowana tym że wyszła że cięzko było sie skupić. Po paru zmianach kierunku sie ogarnęła i było lepiej, po kilkunastu minutach przychodziła na każde zawołanie i w zasadzie pilnowała się na tyle, że linka napinała się sporadycznie.

Szczeście że kolejny etap zaczynaliśmy od ulicy tego dnia bez psów na podwórkach, Alice pokazała jak ładnie jest w stanie sie skupić (jak bardzo kocha paróweczki) całe 300m przeszła przy nodze! Potem było trudniej, zaczeły się zapsione posesje, a Alice bardzo łaknie kontaktu z innymi psami, o nie bedę ukrywac że pozwoliłam jej powąchac się z jednzm psiakiem, ale znam go juz dobrych kilka lat i wiem na co go stać, więc nie było ryzyka że ją wystraszy. No to potem miałam jeszcze trudniej. Musialam zaczac znów od skupienia ;-) ale gładko poszło, niestety albo stety na naszej drodze pojawiły sie sanki z dzieciakiem, westie, kundelek i pseudo amstafka- wszystko oprócz bachora, o dziwo na smyczy! Ali była bardzo poruszona ale trzymała klasę, szła wyprostowana i popiskiwała trochę rozglądając się, ale smycz spokojnie trzymałam w dwóch palcach i było bez szarpnięć. Dotarłyśmy do sklepu, wydałam komendy SIAD i ZOSTAN i poszłam. Wszystko było OK do momentu mojego wyjścia kiedy to radosna dupka poszła do góry... no co, usadziłam i po chwili podeszłam i odpiełam, poszłyśmy do domu.
    
spacer Zuny tez podzielony:
1. bieganie luzem o łąkach
2. w miarę luźna smycz
3. przejście przez kładkę nad torami!!!
4. poczekanie grzecznie pod stołem aż zziebnięta Pani wypije kawę

No na łąkach problemu nie było, z luxna smycza w zasdzie też nie, ku mojemu zdziwieniu kładka poszła ekspresowoi na górę weszła bez zawachania, moment zwątpienia wejście na samą kładkę, ale weszła- widac było że czuje sie niepewnie na górze, ale szła przed siebie tyle że patrzyła pod nogi a ogonek zamiast radośnie powiewać nad przbietem wisiał smętnie. Na schodach w dół trochę się jej spieszyło, ale tak do opanowania. Njawiększy problem kawiarnia, no z tym trzeba więcej popracować, za duże wymagania postawiłam, Zuna grzecznie poożyła, ale jak ja wstałam na chwilę to ona tez i już nie chciała się położyć. Polecam galerio- kawiarnię "u Artystek" w Milanówku, psiaki są tam mile widziane :-) Muszę częściej chodzić na kawę.  Wydaje mi sie też że spacer Zuny był za długi, w poewnym momencie straciła zainteresowanie nagrodą e formie pokarmu, a ja miałam tylko jednen typ smakołyków :-/ Następnym razem będę pamiętać!